WYSTAWA
Zbliżenia
09.-17.09.2022
9-17 września 2022, 16.00-19.00
wernisaż wystawy: 09.09.2022 / 18.00
Piotrkowska 147
WSTĘP WOLNY
kurator: Artur Chrzanowski
Czas: 9-17 września 2022, 16.00-19.00
Wernisaż: 9 września 2022, 18.00
Miejsce: kamienica przy ulicy Piotrkowskiej 147
ZBLIŻENIA
Tytuł wystawy odwołuje się do indywidualnych doświadczeń zaproszonych artystek i artystów w kontaktach z faktyczną i codzienną wielokulturowością Łodzi. Z dzisiejszej perspektywy proces różnicowania się społeczeństw jest nieprzewidywalny, często zależny od czynników zewnętrznych. Jest jednak faktem. Ile kultur składa się na teraźniejszość Łodzi? A może otacza nas już jedna wspólna wielokulturowa codzienność?
Autorzy i autorki zaproszeni do współpracy to osoby związane z Łodzią – tu żyjące lub stąd się wywodzące, tutaj znajdujące inspirację dla swojej twórczości. Ludzie znający i doświadczający tego miasta. Bliscy.
Na wystawę składają się realizacje, z których każda stanowi odrębną opowieść o Łodzi jako wspólnym mieście-świecie z perspektywy dzisiejszego mieszanego, globalnego społeczeństwa. Do ich stworzenia zostali zaproszeni ludzie pochodzący z różnych stron świata – znajomi, przyjaciele, sąsiedzi. Założeniem takiej współpracy jest twórcze zbliżenie osób reprezentujących różne narodowości, grupy etniczne, środowiska, kręgi i pokolenia, mieszkających w Łodzi – państwowców i bezpaństwowców, rezydentów, emigrantów, gości, przybyszów.
Bardzo dziękuję właścicielowi kamienicy za otwarcie dla nas jej wyjątkowej przestrzeni.
Honorowy patronat nad wystawą objął Rektor Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi.
Artur Chrzanowski / kurator wystawy
Produkcja: Weronika Jóźwiak
Lista artystek i artystów: Agnieszka Chojnacka, Bronka Nowicka, Mateusz Bidziński, Izumi Yoshida, Zbigniew Olszyna, Sergiusz Kuchczyński, Paweł Szlotawa, Dominika Krogulska-Czekalska, Wojciech Pawliczuk, Aleksandra Gieraga, Tomasz Matuszak, Maryna Naumchuk, Allan Dransfield, Marta Krześlak, Andrzej Chętko, Maria Lasmakova, TOPE&Gu-Tang Clan, Jerzy Grzegorski, Tomasz Kwiatkowski, Artur Chrzanowski, Wspólnota Arrasów Wojennych oraz Goście/ Gościnie Artystów/ Artystek.
fot. Zbigniew Olszyna
Jolanta Ciesielska
Zbliżenia
Jednym z projektów uzupełniających tegoroczną edycję Festiwalu Łódź Czterech Kultur w Łodzi była wystawa Zbliżenia. Kurator wystawy Artur Chrzanowski, znany wcześniej z równie interesujących projektów jak Express Wschód – powrót do awangardy (2012), Getto XXI (2014) czy Bałuty XXI (2015) zaprosił do niej dziewiętnaścioro artystów mieszkających w Łodzi, a niektórzy z nich zaprosili do swoich przestrzeni jeszcze kolejnych. Całość projektu mieściła się na trzech piętrach kamienicy przy ulicy Piotrkowskiej 147 w Łodzi. Artur Chrzanowski postawił sobie za cel sprawdzenie czy Łódź nadal jest miastem otwartym na inne kultury i jak wygląda dialog między nimi. Ponadto chciał za pośrednictwem zaproszonych artystów sprawdzić jak w tych entropijnych czasach, po okresie pandemii, która poważnie naruszyła więzi społeczne zmuszając do zamknięcia szkół, pubów, ośrodków kultury, galerii, muzeów, kin i teatrów, zamykając ludzi w domach i skazując ich na komunikację wirtualną, zdalną pracę i nauczanie, jak wyglądają więzi środowiskowe, czy jeszcze istnieją, czy już tylko każdy może liczyć na siebie? Dodatkowy obszar, jeśli chodzi o współpracę społeczną, pojawił się w tym roku nagle i w bardzo dużej skali. Mam tu na myśli olbrzymi napływ migrantów wojennych z Ukrainy, a wcześniej, w wyniku represji totalitarnego reżimu Łukaszenki, także z Białorusi. Ogromne współczucie i chęć niesienia pomocy setkom tysiącom uciekającym przed wojną obywatelom ukraińskim udzielali samoorganizujący się w grupy pomocowe obywatele polscy, najczęściej nie wspierani ani pomocą rządowych pracowników ani państwowymi dotacjami.
Artyści zinterpretowali „bliskość” w najróżniejszy sposób. Raz były to wspólne działania artystyczne, jak w przypadku projektu międzynarodowej grupy artystycznej Finding us, przedstawionego przez Aleksandrę Gieragę, innym razem współdziałanie wielu osób tkających siatki maskujące dla Ukrainy, przybliżanie się łódzkiej historii jak w realizacji Jerzego Grzegorskiego, odszukiwanie podobieństw i różnic kulturowych widoczne było zarówno w pracy Tomasza Matuszaka, Pawła Szlotawy, Mateusza Bidzińskiego, Wojciecha Pawliczuka. Paralele historyczne z życia emigrantów wojennych znajdowały się w pracach Andrzeja Chętki i Marii Lasmakovej, badanie świata mikrokosmosu, który nie zna pojęcia tożsamości narodowej i nie uznaje wytyczanych przez człowieka granic, w instalacji malarskiej Zbigniewa Olszyny. Bliskość to także intymność zanurzenia się w pamięć emocji, pamięć miejsc, jak w pracy Bronki Nowickiej, duetu Tope i Gu-tang Clan, w filmach Izumi Yoshidy, Artura Chrzanowskiego i Marty Krześlak. Allan Dransfield, brytyjski fotograf przemierzający cały świat w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie „Co czyni ciebie szczęśliwym?” odszukał mieszkających w Łodzi obcokrajowców z całego świata, którzy implantują fragmenty swych kultur zakładając restauracje z regionalną kuchnią, sklepy z charakterystyczną dla ich krajów żywnością, strojami, wyrobami.
Malarstwo rodzajowe Tomasza Kwiatkowskiego, warszawskiego artysty, malarza i fotografa, który kilka lat temu przeniósł się do Łodzi, rozpoczynało wystawę. Na obrazach pojawiają się zaobserwowane uliczne scenki, ludzie z marginesu społecznego, kibole. Na wystawie pokazał obrazy Splątani, Tańczący, Po prostu Polak oraz symboliczny obraz z mapą Polski pod tytułem Przedmurze. Język jakim się posługuje artysta jest lapidarny, uproszczony, zbliżony do malarstwa naiwnego, choć pozbawiony jego niewinności, ironiczny i krytyczny. O wiele więcej jego prac mieliśmy okazję zobaczyć na niedawnej wystawie indywidualnej pod tytułem Dziwię się, w Galerii Pop-up Ogrodowa8 w Łodzi.
Projekt Dominiki Krogulskiej-Czekalskiej i Włocha Barnaby Bonatiego, oscylował wobec archetypicznego modelu spotkania przy stole i wspólnego spożycia przyrządzonego wspólnie posiłku. Instalacja, w skład której wchodził stół z przygotowanym przez artystkę, zaprojektowanym przez nią obrusem, uzupełniało nagranie filmowe z rytualnego przygotowania „polenty” – prostego dania biedoty włoskiej, potrawy przetrwania. Polenta to gotowana w kociołku kasza kukurydziana, którą polewano rybnym, albo warzywnym sosem, a nie zjedzone wieczorem resztki kaszy, zmieszane z mlekiem stanowiły rano podstawę śniadania. W realizacji dokumentu brali udział przyjaciele Barnaby, operator z Chile Rodrigo Avila Java, podobnie jak on od kilku lat mieszkający w Łodzi, w której razem studiowali w Szkole Filmowej, oraz Piotr Wilkocki i Mat Plumski, którzy wspierali ekipę muzyką i przygotowaniami do zbudowania odpowiedniego nastroju w ogrodach Muzeum Książki Artystycznej na Księżym Młynie w Łodzi.
Mateusz Bidziński jest kostiumografem filmowym i teatralnym. Współpracuje z Teatrem Chorea i Teatrem Wielkim w Łodzi, warszawskim Teatrem Studio i Komuna Warszawa. W ramach wystawy pokazał zaprojektowane i uszyte przez siebie maski. Pierwotnie przeznaczone były do spektakli Panie władzo, to są tylko tańce oraz Naturzyści. Maski wykonane były z tkanin, ozdobionych dżetami. Na ich formę wpłynęła wiedza, jaką artysta zgromadził obserwując rytualne maski różnych kultur, pochodzące z kolekcji muzeów etnograficznych i starożytnych, maski z Rzymu, Egiptu, Izraela, Nowej Gwinei, Tybetu. Maska, która jest zakryciem twarzy pozwala wcielać się w inne postacie, jest z jednej strony warstwą zakrywającą prawdziwą twarz, ale poprzez swobodę zachowania i dobór jej formy pozwala ujawnić skrywane głęboko cechy charakteru aktora, pozwala zaistnieć w innej niż ta codzienna, roli.
Największą z sal budynku kurator przeznaczył na prezentację dzieł Wojciecha Pawliczuka. Ten utalentowany artysta przybył do Łodzi kilkanaście lat temu z Hajnówki na Podlasiu. Jego prace to urzekające starą patyną i stylistyką zaczerpniętą ze sztuki awangardowej początku XX wieku obrazy, asamblaże oraz monumentalne posągi – totemy, inspirowane różnymi mitologiami, głownie słowiańskimi. Materiały, z których tworzy swoje prace z drewna, znajduje często na śmietniku, albo przy rozbiórce starych domów, czasami na bazarze. Artysta ma jeszcze jedną pasję – muzykę. W domu ma pokaźną kolekcję instrumentów ludowych, ale ulubionym, na którym świetnie gra są dudy.
Poszukiwania tożsamości z okresu przedindustrialnego w Łodzi prowadzi także Agnieszka Chojnacka. Przedstawiony przez nią koncept projektu pt. Sobótki zakłada powstanie zbioru opowiadań odnoszących się do obchodów święta przesilenia letniego, zwanego w Polsce Nocą Kupały. Do współpracy, polegającej na napisaniu opowiadań na ten temat, artystka zaprosiła autorów z Białorusi, Ukrainy, Czech, Bułgarii, Serbii i Polski.
Wchodząc do jednej z sal natrafiamy na duży mural wykonany przez duet łódzkich artystów street artu Tope i Gu-tang Clan. Kompozycja malarska, utrzymana w różnych odcieniach szarości nawiązuje do znajdującego się nieopodal kompleksu rozrywkowego OFF Piotrkowska, której nieodzownym elementem przez wiele lat były budki i barki z wietnamskim i chińskim jedzeniem. Charakterystyczna postać psa (o imieniu Gustaw, stąd nazwa Gu-tang) pojawia się na obrazie kilkukrotnie, w centrum znajduje się postać chińskiego smoka, z psią głową. Na bocznej ścianie umieszczono prawdziwe menu z wietnamskiego baru, a na parapecie pozostawiono barowe rekwizyty, tackę z jedzeniem i parę widelców. Znalazło się także miejsce na drobną reklamę malarskich usług współpracujących ze sobą artystów – dowiadujemy się z niego, że namalowanie na zlecenie podobnej wielkości dekoracji kosztuje 10 000 złotych. Niedrogo, jak na obraz o powierzchni 15 metrów kwadratowych.
Maria Lasmakova to artystka pochodząca z Białorusi, która od jakiegoś czasu mieszka i studiuje sztukę w łódzkiej ASP. Jej prace znalazły się w dwóch miejscach: pośrodku Sali Arrasów Wojennych oraz w innym niewielkim pomieszczeniu. Rzeźba z Sali Arrasów to ażurowa konstrukcja ze stalowego drutu, przypominającego zwój „concertiny”, obronnego drutu używanego przy budowie zapory na granicy z Białorusią, zanim powstał stojący tam płot. Artystka zmodyfikowała jego formę umieszczając w miejsce kaleczących ciało zębów motyw pochodzący z haftu białoruskiego. Znaleźć go można w strojach narodowych oraz na białoruskiej fladze. Artystka zwraca tym samym uwagę na to, że tymi nielegalnymi emigrantami niekoniecznie muszą być migranci z Afryki i Azji, dowożeni przez służby Łukaszenki, ale także zwykli Białorusini, którzy zmuszeni są uciekać z kraju w obawie przed represjami, nasilonymi po sławnych protestach, jakie wybuchły w Mińsku i innych miastach Białorusi w proteście wobec sfałszowania wyborów prezydenckich w 2020 roku. Z problematyką braku poczucia bezpieczeństwa i napięcia wynikającego z ciągłego zagrożenia wojną związane są inne prezentowane przez Lasmakową prace Mama!, Lullaby, Money, obiekty i zapętlony film wideo z motywem kobiety podrzucającej w rytm kołysanki ręczne granaty.
Skoro już znaleźliśmy się w Sali Arrasów Wojennych wypełnioną po brzegi siatkami maskującymi przygotowanymi przez studentów i pracowników łódzkiej ASP przypomnijmy ich krótką historię. Na początku marca, tuż po rozpoczęciu wojny z Rosją do łódzkiej artystki Izabeli Stronias, prowadzącej Pracownię Kostiumu Teatralnego i Filmowego w Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi zwróciły się artystki ze lwowskiej Akademii Sztuk Pięknych o pomoc w zdobyciu materiałów na siatki maskujące potrzebne dla wojska i do ochrony widocznych z nieba celów cywilnych. Artyści z Łodzi odpowiedzieli natychmiastowym działaniem. Zdobyli potrzebne materiały oraz ogromne, 5 na 5 metrów siatki i rozpoczęli ich wyplatanie i wysyłkę transportami do Ukrainy. Już wkrótce okazało się, że zapotrzebowanie na nie jest ogromne, ale przygotowanie długie i żmudne. Po kilku tygodniach w różnych miejscach łódzkiej Akademii wyplatano już kilka siatek naraz, a w akcję włączali się zarówno studenci różnych wydziałów, wykładowcy jak i dochodzący
wolontariusze. Arrasy wojenne, jak nazwał je Grzegorz Małecki, poza ich niewątpliwym walorem artystycznym były wspólnotowym działaniem oznaczającym zaangażowanie w wojnę rosyjsko-ukraińską, wyrazem solidarności z narodem Ukrainy. Siatki autentycznie ratowały mienie cywilne i wojskowe, ratowały także życie żołnierzy i ich sprzęt, daleko od Lwowa, na linii frontu. W sumie do września powstało ponad 150 takich spontanicznych tkanin maskujących. Ideę ich wyplatania przeniesiono na grunt wielu innych uczelni artystycznych i instytucji zajmujących się migrantami wojennymi z Ukrainy. Dziś wyplata się je w Poznaniu, Szczecinie, Wrocławiu, Gdańsku, Krakowie i Warszawie.
Interesującą instalacją multimedialną była praca Tomasza Matuszaka pod tytułem Dwa wesela, obrzezanie i komunia święta. Kompozycja pracy przypominała ołtarz, na skrzydłach których artysta umieścił duże lightboxy z wizerunkami chłopców w podobnym wieku, z lewej polskiego chłopca w komunijnym stroju, z prawej młodego muzułmanina z Turcji, odzianego w bogatą szatę, ozdobioną banknotami, oczekującego na ceremonię obrzezania. Środkową część zajmowały dwa ekrany, umieszczone jeden nad drugim, które wyświetlały sceny z autentycznych wesel, polskiego i tureckiego. Artysta zwraca w tej pracy uwagę nad podobieństwami i różnicami między kulturą katolicką i muzułmańską podczas odbywania popularnych ceremonii religijnych, jakimi są rytuały inicjacji czy zaślubin oraz na fakt, że na wiele z tych powtarzanych tradycyjnie ceremonii nie zawsze mają wpływ sami zainteresowani (bo na przykład są dziećmi i nie mogą odmówić w nich udziału). Obserwując z kolei zabawy gości weselnych obserwujemy rozwijaną w zależności od wyobraźni i odwagi wodzireja coraz dziwniejszą choreografię tych zabaw, skutkujące zupełnym pogubieniem się gości, w przypadku choćby chwilowego braku owego „dyrygenta”.
Pracą, która przyciągała uwagę swoją złożonością była propozycja przygotowana przez Aleksandrę Gieragę, profesorkę Instytutu Malarstwa i Rysunku łódzkiej ASP. Przedstawiła ona projekt współpracującej ze sobą międzynarodowej grupy artystów, której od 2013 roku jest częścią. Projekt Finding us – kooperacja zawierał multimedialne dokumentacje wspólnych wystaw, krótkie prezentacje poszczególnych artystów pochodzących z Serbii, Danii, Czarnogóry, Korei, Egiptu, Hiszpanii i Polski. Pokazano także kilka oryginalnych prac wobec których Aleksandra Gieraga ustawiła dialogujące z nimi przestrzenne formy artystyczne. Grupę cechuje kompletna otwartość i tolerancja zarówno wobec różnych estetyk w jakich się wypowiadają poszczególni artyści, jak i wyboru tematów, choć większość z nich posługuje się językiem geometrii i struktur gotowych, co ułatwia wzajemną komunikację i sprawia, że ich wystawy wyglądają w miarę spójnie. Przy nadarzającej się okazji wspólnie wystawiają swoje prace lub spotykają się na organizowanych przez siebie plenerach w kolejnych państwach.
Pochodząca ze Lwowa artystka Marina Naumchuk, performerka, twórczyni tkanin artystycznych i terapeutka zaproponowała wspólny warsztat haftowania ukraińskich motywów ludowych. Natomiast Sergiusz Kuchczyński, absolwent łódzkiej ASP wielokrotnie nagradzany za swoje oryginalne formy biżuteryjne przedstawił formy, które powstały w wyniku kontaktu z poznanym młodym chłopakiem z Ukrainy, którego gościł przez jakiś czas i którego osobista historia tragicznie porzuconej miłości zainspirowała do powstania szeregu miniatur rzeźbiarskich amuletów, odnoszących się do ich wzajemnej przyjacielskiej relacji.
Zbigniew Olszyna to łódzki artysta, który równie zręcznie posługuje się pędzlami jak i aparatem fotograficznym. Temat bliskości postanowił zinterpretować na płaszczyźnie relacji międzygatunkowych, ale nie chodzi tu o zwierzęta domowe czy dzikie, lecz o wszędobylskie mikroby. Mikroświatem zainteresował go poznany przypadkowo na jednej z imprez towarzyskich mieszkający od wielu lat w naszym mieście Gwatemalczyk Arnoldo Font-Najera, absolwent studiów z dziedziny ochrony środowiska na Uniwersytecie Łódzkim. Obecnie jest naukowcem pracującym w Europejskim Centrum Ekohydrologii Polskiej Akademii Nauk i pisze doktorat o nowych metodach uzdatniania wody pitnej. W szczególności interesują go pewne szczepy bakterii i mikroorganizmów, które żywią się zanieczyszczoną wodą, w tym także mikroskopijnymi cząsteczkami plastiku. Chodzi o to, by udało się je rozmnażać na skalę przemysłową i używać w zanieczyszczonych akwenach wodnych. Zbyszek Olszyna zauroczony mikroskopowymi zdjęciami, jakie pokazał mu Gwatemalczyk stworzył swobodną malarską interpretację tego ukrytego przed naszymi oczami bogatego świata mikrobów żyjących w rzekach i jeziorach. Można powiedzieć, że ta niechciana czasem bliskość z otaczającymi nas bakteriami raz może być dla człowieka groźna, jak to się działo przez ostatnio doświadczaną w skali globalną pandemię spowodowaną przez bakterie chorobotwórcze Covid-19, innym razem jednak szczepy bakterii uczestniczące na przykład w przemyśle spożywczym dostarczają nam smacznego i zdrowego pożywienia w postaci jogurtów, serów, kiszonek czy wyrobów piekarniczych. W każdym razem powstała z tych inspiracji piękna malarska realizacja.
Pracą która mi się bardzo podobała była instalacja składająca się z ogromnego stołu pokrytego w całości zużytymi saszetkami po wypitej herbacie. We wnętrzu każdej z nich ukryte były miniaturowe czarno białe zdjęcia wyjęte z prywatnego archiwum rodzinnego, pochodzące z różnych, często dawno minionych dekad. Autorką tej pracy zatytułowanej Ludzie, z którymi piłam herbatę jest fotografka, poetka i reżyserka w jednej osobie Bronka Nowicka, laureatka nagrody Nike za tom poetycki Nakarmić kamień, także autorka Pomylonych. Kiedy pochylimy się nad stołem migoczą nam niewyraźnie sylwetki jej babek, cioć, kuzynów, dalszych znajomych, ludzi których nie widziała od dawna i których wielu nie zobaczy już nigdy. Wspomnienia o nich „wysychają i płowieją jak herbaciane torebki, które były źródłem łączącego nas napoju”. Wykonując tę pracę artystka poddawała się wspomnieniom, refleksji nad przemijaniem i sposobami przechowywania pamięci o tych ludziach i łączących ją z nimi relacjach. W jednym z jej tomów poetyckich, Nakarmić kamień, znalazłam stosowny do tej realizacji utwór, którego fragment pozwolę sobie przytoczyć, a przez to przybliżyć czytelnikowi wrażliwość poetycką Bronki Nowickiej. Utwór nosi tytuł Łyżeczka. ”Umarli słodzą tylko wtedy, kiedy wetkniemy im w ręce łyżeczki i sami zatoczymy koła po dnach szklanek. Kryształki cukru udają tornada, trąby powietrzne wsadzają liście herbaty na niewidoczne karuzele. Kręcą się jeszcze, gdy łyżeczki oparte o spodki już wystygły. Niech będzie ruch, niech mrówka ucieka po obrusie, taszcząc okruchy ciasta. Trzeba nam osy na stół, niech coś brzęczy, rozbroi ciszę tej sceny zanim umarli nie przemówią mową, którą sklejamy dla nich z cienkich papierków, przechowywanych słów. Zanim nie ukryjemy się za ich plecami i nie zaczniemy mówić za nich, wyobrażając sobie, że poruszają ustami. Później zaprowadzimy nad talerze ich palce, rozkruszymy herbatniki, pozbieramy okruchy na opuszki, które sami pośliniliśmy. W końcu zmęczeni ciężarem marionetek, odłożymy ich ręce na kolana, dając sobie do zrozumienia, że w tym miejscu kończy się podwieczorek i wspomnienia.(…)”
Równie mocno działała na widzów opowieść snuta przez Andrzeja Chętko, nosząca tytuł Vladimir – true story. Tytuł odnosił się do autentycznego miasta leżącego w zachodniej części Ukrainy – Włodzimierza, z którego przed drugą wojną światową pochodziła rodzina artysty. Ojciec i wujek uciekali stamtąd, jako nastolatkowie, 83 lata temu, po wkroczeniu armii radzieckiej na tereny dawnej Rzeczpospolitej. A w tym roku, zbiegiem okoliczności sam gościł u siebie parę ukraińskich nastolatków, którzy ze swoją mamą uciekli do Polski przed okrucieństwem wojsk rosyjskich. Ta oczywista powtórka z historii skłoniła artystę do odszukania pamiątek rodzinnych po dawno zapomnianym okresie końca drugiej wojny światowej – artysta włączył je w postaci historycznych artefaktów do swojej aranżacji. Wystawie towarzyszył także zaprojektowany przez artystkę Emilię Biernacką szalik w barwach ukraińskiej flagi, z motywem obejmujących rąk, których wyprodukowała kilkadziesiąt sztuk i wiosną tego roku przeznaczyła na aukcję charytatywną na rzecz uchodźców z Ukrainy. Współpracujący z Andrzejem Chętko muzyk Damian Pielka ułożył nastrojowy utwór muzyczny, wypełniające salę refleksyjnymi dźwiękami. Artysta zwraca też uwagę, że na tym dysocjacje z imieniem Włodzimierz nie kończą się, bowiem w tej wojnie po przeciwnych stronach mocy stanęli naprzeciwko Władymir Putin i Wołodymir Zełenski.
Mocną stroną wystawy były prezentowane w ramach projektu Zbliżenia filmy. Jednym z nich był utwór zatytułowany Zansei polsko-japońskiej artystki, urodzonej w Polsce Izumi Yoshidy, zrealizowany we współpracy z kompozytorką Niną Fukuoki. Zansei – czytamy w opisie autorki – to „zmierzanie się z rzeczywistością, z przekonaniem, że nic nie dzieje się przypadkowo, że budujemy nasze życie w oparciu o decyzje”. Kontrast pomiędzy światem natury i kultury jest sztuczny. Oba obszary oddziałują na siebie tworząc całość współczesnego uniwersum. Każdego dnia możemy zaobserwować jak Natura anektuje zdegradowane, porzucone przez człowieka tereny w środku miast, ale i odwrotnie jak człowiek nie pozostawia wolności dzikiej naturze. Poszukiwanie wewnętrznej równowagi między oboma obszarami, dostrzeganie wpływu zjawisk makro na mikroświat pojedynczego człowieka dało w rezultacie pełną emocji, poetycką etiudę z mistrzowsko przeprowadzoną animacją Yoshidy.
Marta Krześlak, absolwentka łódzkiej ASP i doktorantka ASP w Krakowie zaprezentowała film pod tytułem Likeness. Najogólniej rzecz biorąc przedstawiał on niekończącą się wędrówkę przez pustynne krajobrazy Ameryki Północnej, od wschodu do zachodu słońca. Rejestrowane kamerą z okna jadącego samochodu krajobrazy ulegają fragmentaryzacji, ich cytaty przenoszone są do kolejnego miejsca zawieszone we fragmencie lustra trzymanego na dłoni. W widoki niekończącego się pustkowia wcinają się pojawiające się znienacka fragmenty industrialnych śladów działalności człowieka: hałdy wyrobisk, cmentarzyska samolotów, porzucone, nieczynne zakłady produkcyjne. Nomadyczny charakter wędrówki podkreślają ujęcia kręcone z wnętrz tymczasowych schronień, namiotów, zaanektowanych na dziko pomieszczeń. Podczas oglądania tego interesującego obrazu filmowego nasuwało mi się porównanie z losem współczesnego artysty, który wędrując po świecie w poszukiwaniu nowych przeżyć, nowych obrazów sam musi się zmierzyć
z pustką i niezbyt budującym stanem ziemskiej cywilizacji. Zatopiony w wielkiej przestrzeni odczuwa anonimowość, a może nawet bezradność wobec doświadczanego pejzażu, którego przepracowanie na formę artystyczną nie jest sprawą łatwą. Marcie Krześlak to się akurat świetnie udało.
Ostatnim z filmów, o których chciałabym wspomnieć jest film Z oddali autorstwa Artura Chrzanowskiego. Film został nakręcony podczas pobytu artysty na warsztatach muzycznych na Suwalszczyźnie. Byłam zaskoczona wspaniałą interpretacją wokalną artysty, który po raz pierwszy publicznie podzielił się swoją pasją jaką jest śpiewanie muzyki tradycyjnej, pochodzącej z różnych regionów Europy. Oryginalna pieśń litewska Oj ty sokole, pochodzi z południowej Litwy, z regionu Dżukija, na pograniczu z Polską i opowiada o tęsknocie za utraconą krainą dzieciństwa, za krajem, za domem, bliskimi. Była to pieśń wygnańca, emigranta porzucającego swoje rodzinne strony w poszukiwaniu lepszego życia, gdzieś w odległym świecie. W owej tęsknocie zawiera się właśnie najgłębszy rdzeń tożsamości i ryzyko odnalezienia siebie lub zagubienia się w nowym, wybranym mniej lub bardziej świadomie miejscu do dalszego życia.
Projekt Zbliżenia kuratorowany przez Artura Chrzanowskiego starał się ukazać Łódź jako miasto otwarte kulturowo na przybyszów z całego świata, miasto w którym każdy przybysz może znaleźć schronienie, ale i sposób na realizację swoich ambicji zawodowych i w którym ławo nawiązywane znajomości mogą przerodzić się w trwałe związki przesądzające o tym, że zostają oni w naszym mieście na długo, często na całe życie.
Partner wystawy:
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2019 r. o grach hazardowych.